Kobiety w polityce
Większość z nas skrzywia się przy słowie polityka i mówi, że to po prostu jest temat mało interesujący. A jednak już wielki filozof starożytności, Arystoteles pisał, że każdy człowiek jest zwierzęciem politycznym i zainteresowanie polityką leży w jego naturze. Zapewne jest w naturze mężczyzny. Ale czy i kobiety? Czy jest naprawdę tak, że kobiety nie interesują się polityką. Pytanie trudne. Niektórzy mówią, że kobiety są mądrzejsze i wrażliwsze i w związku z tym polityka, jako „najohydniejsza sfera życia ludzkiego”, po prostu je brzydzi, więc ich w niej nie ma. Inni nad odpowiedzią się zastanawiają.
W pracy Polityka jako zawód i powołanie Max Weber, niemiecki socjolog, historyk, ekonomista i teoretyk polityki podkreślał, że polityka nie może być tylko i wyłącznie dążeniem do władzy. Ludzie zaspakajający jedynie ten aspekt swojego działania są miernotami, niczego nie wprowadzającymi dla dobra ogółu. Istnieją – jak pisał – dwa sposoby traktowania polityki jako zawodu. Albo się żyje „dla” polityki, albo też „z” polityki. Podział ten nie jest, oczywiście, całkowicie rozłączny. „Z” polityki, jako zawodu, żyje ten, kto usiłuje uczynić z niej stałe źródło dochodów, „dla” polityki ten, kto tego nie robi. To zostało napisane, jako opinia o politykach w ogóle, bez podziału na płcie. Jedni dążą do władzy, ponieważ przede wszystkim ona ich interesuje, inni władzę traktują jako środek, dzięki któremu można zrobić coś dla innych.
Kobiety mają, jak pisał Francis Fukuyama, amerykański politolog i filozof, talent: stawiania spraw publicznych ponad cele prywatne. Tom Peters – powołując się na wyniki badań i analiz prowadzonych przez amerykańską antropolog Helen Fisher, twierdził, że kobiety nadają się lepiej na liderów niż mężczyźni, są bardziej zdecydowane i łatwiej zdobywają zaufanie niż mężczyźni. Są na przykład lepszymi inwestorami i sprzedawcami, są otwarte na zmiany i coraz bardziej potrzebne w nowoczesnej gospodarce. Dlaczego więc wciąż nie są widoczne w polskiej polityce.
Nie wykorzystywanie potencjału kobiet – połowy populacji każdego kraju- jest dużym marnotrawstwem. Przecież kobiety mają talenty, które należy wykorzystywać w biznesie i w polityce. Należy więc je zachęcać do udziału w życiu politycznym. Czynnie, poprzez inspirowanie do konkurowania o stanowiska, a także i biernie poprzez wzmacnianie ich udziału w wyborach.
Wiedza dotycząca spraw ekonomicznych jest w społeczeństwie polskim dość wątła. Wiele osób nie rozumie, jakie konsekwencje dla ich rodzinnych budżetów może przynieść zwiększająca się inflacja, co oznacza dla gospodarki, a więc także i dla ich domowych finansów zwiększenie bezrobocia, wzrost akcyzy. Ludzie niestety nie rozumieją jak daleko wkracza w ich życie polityka.
Być może, przy większym udziale kobiet w polityce czy samorządowości mniej w Polsce byłoby stadionów, a więcej żłobków, przedszkoli, wyremontowanych ulic, posprzątanych parków, zadbanych miast?
Nierówność wynagrodzeń między pracownikami różnej płci, unijnym żargonie zwana pay gap, dla całej Unii wynosi średnio 17 proc. Według unijnych szacunków, w Polsce pay gap jest na poziomie 10 proc. Jednak zdaniem badaczy, przyjęty w ośrodku Eurostat sposób wyliczeń nie oddaje całej prawdy o naszym rynku pracy. Eurostat korzysta z danych GUS, który zbiera informacje o zarobkach tylko w zakładach zatrudniających ponad 9 osób. Gdy policzyć zarobki wszystkich kobiet i wszystkich mężczyzn w naszym kraju, to wychodzi, że Polki zarabiają przeciętnie około 30 proc. mniej niż Polacy. Co nijak się ma choćby do ich poziomu wykształcenia: kobiet z wyższym wykształceniem jest 19 proc., a mężczyzn – 14 proc. Tym samym rodzi się pytanie: dlaczego tak jest?
A może jest tak, że zróżnicowanie wynagrodzeń wynika i z tego, że kobiet nie ma w polityce? Dziś specjaliści od zarządzania nie mają wątpliwości, że konwencjonalny styl kojarzony z działaniami mężczyzn, stawiający na rywalizację, sztywną hierarchię, zarządzanie przez autorytarne wydawanie poleceń i ścisłą kontrolę, ustępuje stylowi stawiającemu na współpracę, komunikację, dobieranie zadań do zainteresowań pracowników, który chętniej dobierają kobiety. Z publikacji „Financial Times” wynika, że firmy zarządzane przez kobiety mniej cierpią w czasach kryzysu. Między innymi dlatego, że kobiety menedżerowie są mniej skłonne do ryzykownych kroków. Tu jednak kręci się błędne koło. Kobiety, które widzą, że ich szanse na awans są mizerne, przenoszą uwagę na dom, tam szukając źródła życiowej satysfakcji. Odpuszczają inwestowanie w siebie, które mogłoby wzmocnić szanse na awans i wyższe zarobki.
Jak to więc jest: czy kobiety nie interesują się polityką, czy raczej z góry odpuszczają rywalizację? Ale dlaczego tak się dzieje, nie ma na to jednej i obowiązującej odpowiedzi. W każdym razie fakty mówią o sobie. Wystarczy popatrzeć na salę obrad Sejmu, Senatu a nawet i Rady Miejskiej Krakowa. Wszędzie tam jest nas mniej. Wśród kobiet wstydliwym faktem wydaje się zgłaszanie swojej kandydatury na znaczące i prestiżowe funkcje i stanowiska. No cóż dodać więcej. Signum temporis!! Jak długo jeszcze?
Sprawa ważna i do przemyślenia. Wybory są tuż, tuż.